We wcześniejszym poście pisałam, że dostałam się do testowania Rimmel Wake Me Up
No to zaczynamy testowanie 🙂
Otwieram podkład…
Myślę sobie jakie dziwne… ani pompki, ani wyciskania i tylko jakiś patyk… bezsensu…
No tak… pompka utknęła w zakrętce … i to jak!!!!
Bez pęsety się nie obyło!
No ale jak już wydłubałam i naprawiłam 😛
Zaczynam malowanie 🙂 Mmmmm cudownie się rozprowadza!!!! Idealnie dobrałam kolor 103 (jestem z siebie dumna!!! – zawsze mam z tym problem!)
Tak czy inaczej PODKŁAD super idealnie się rozprowadza, odświeża, rozpromienia! Idealny na wakacje i nie tylko!!! Delikatnie rozświetla i ożywia cerę ukrywając oznaki zmęczenia po nieprzespanej nocy.
TUSZ!!!!
Pierwsze co jak odkręciłam POCZUŁAM zapach!!! Cudny odświeżający. Sama nie wiedziałam: malować się czy delektować się zapachem!!!???
Tusz nadaje rzęsom efekt pogrubienia, wydłużenia i podkręcenia ukrywając oznaki zmęczenia i ożywiając tym samym spojrzenie. Rzęsy po zastosowaniu Tuszu Wake me up są jedwabiście gładkie, a sama aplikacja – dzięki świeżemu zapachowi ogórka – niezwykle przyjemna- kocham ten zapach!!!
Rzęsy idealnie wytuszowane!! Uwielbiam!!! Najbardziej za ten zapach! ❤ Musze jednak przy nim pamiętać, że schnie on wolniej od poprzednio testowanego i używanego do dzisiaj tuszu. Jak się zapomnę to mam ślady na powiekach, co z poprzednim tuszem NIDGY mi się nie zdarzyło 🙂 No i ciężko tuszuje mi się rzęski dolne i w kącikach. Ale ten zapach ogórka ❤ ach…..